Trzy wschodnie niewole kapitana Lasoty - Listy

„… Piszę do Ciebie ten list. Czy go czytać
Będziesz? Nie wiem! Czy dojdzie? Nie wiem! Chciałbym się spytać
Kwiatka, jak się to u nas wróży listków rwaniem,
Ale kwiaty umarły pod śniegu posłaniem
I o losie tej kartki żaden mi nie powie!
(…) Niech Boża opieka
Będzie nad wami. Pozdrów każdego człowieka,
Mów każdemu wszystkim, wszystko! Pozdrów jak od brata! (…)
Ja piszę do was jak z tamtego świata,
Bo ja stamtąd – nie wrócę!”
Artur Oppman, List z Sybiru

We wrześniu 1939 r. kapitan Jan Lasota wziął udział w obronie Lwowa. Generał Władysław Langner poddał miasto Sowietom 22 września 1939 r. Zgodnie z zawartą umową, oficerowie mieli swobodnie opuścić Lwów. Kiedy zebrali się, aby wyjść z miasta, zostali otoczeni przez oddziały sowieckie. Najpierw żołnierze, wśród nich znajdował się również kapitan Lasota, na piechotę pod konwojem przeszli do Tarnopola, potem pociągami przewieziono ich do obozów jenieckich. Córka Danuta wspominała, że „pierwsze wiadomości o losie Ojca przekazali nieznani kolejarze polscy z trasy przejazdu pociągu. W listopadzie do rodziny zgłosiła się pielęgniarka zwolniona z obozu w Starobielsku”. Z niewoli do żony kapitanowi Lasocie udało się wysłać 3 listy i jeden telegram. Czas wojenny (w tym Powstanie Warszawskie) przetrwały tylko dwie kartki pocztowe z grudnia 1939 r.

Jeńcom w obozie starobielskim pozwolono od listopada 1939 r. pisać jeden list (kartkę) miesięcznie, mogli natomiast otrzymywać pocztę bez ograniczeń. Informacje zawarte w przychodzących przesyłkach były bowiem dla sowieckich władz skarbnicą wiedzy o rodzinach i znajomych jeńców starobielskich. W obozie, już po jego „rozładowaniu”, komisyjnie zniszczono 3080 listów, 300 telegramów skierowanych do jeńców oraz 3460 listów napisanych przez uwięzionych wojskowych, a które już nie zostały wysłane do adresatów. Listy żołnierzy – ostatnie ślady życia z obozu, które dotarły do rodzin i przyjaciół, stały się najważniejszą pamiątką, nie dziwi więc, że najbliżsi starali się je ochronić za wszelką cenę. Zawierucha wojenna oraz czasy stalinowskie nie sprzyjały jednak temu. Listy te ginęły podczas działań wojennych, były rekwirowane przy rewizjach, urzędowo odbierano je przy załatwianiu zapomóg dla rodziny lub włączano je do akt spraw o uznanie za zmarłego przeprowadzanych przed sądami po wojnie.

W listach, gęstym i wyraźnym pismem, kapitan Lasota pisał krótkie lakoniczne zdania o codziennym życiu i niepokoju o najbliższych. Znajdujemy w tych listach atmosferę i szczegóły, które kilka lat później opisał we Wspomnieniach starobielskich Józef Czapski, m.in. kreśląc słowa o świętach:

„Bez przesady można twierdzić, że właśnie święta Bożego Narodzenia były początkiem nowego głębszego rozdziału w naszym życiu starobielskim. Miał na to wpływ również jeden fakt – pierwsze listy, któreśmy otrzymali od naszych bliskich, przyszły zaraz po 20 grudnia i nawet dla tych, którzy nie otrzymali dały poczucie, jakby zwolniła się obręcz samotności. Jakbyśmy już nie byli żywcem i na zawsze zakopani w obcym i wrogim nam świecie.” Józef Czapski, Na nieludzkiej ziemi, Paryż 1989, s. 32.

W ostatnim niezachowanym liście z marca 1940 r. kapitan napisał do żony „wkrótce zmienimy miejsce postoju”. Czapski odnotował, że w lutym 1940 r. wśród jeńców pojawiły się wiadomości o likwidacji obozu i możliwym powrocie do kraju:

„Stworzyło to wszystko taki nastrój nadziei, że kiedy w kwietniu zaczęto nas grupkami po kilkudziesięciu, czy kilkunastu wywozić, wielu z nas wierzyło święcie, że jedzie na wolność.” Józef Czapski, Na nieludzkiej ziemi, Paryż 1989, s. 35.

W jednym z takich transportów został wywieziony kapitan Lasota. Na liście jeńców, którzy „ubyli” z obozu, sporządzonej przez komendanta, pod numerem 1920 figuruje Jan Lasota ur. 14 lipca 1897 r., s. Jana.

[Adresat]
L’vov – Lwów
ul. Mikołaja Reja 5
Maria Lasotowa

[Nadawca]
CCCP g. Starobielsk, počtovyj âšik No 15
Jan s. Jana Lasota (Ân c. Âna L’asota)

Najdroższa Liluś!

Za wiadomości serdecznie dziękuję. Aż do tej pory przeżyłem niejedną chwilę niepokoju o Was. Nie byłem pewny, czy jesteście we Lwowie, czy też gdzie indziej. Wreszcie myślałem, że nawiązałaś kontakt z Hegerami [1]. Najwięcej martwiłem się o mieszkanie i środki do życia dla Was. Złożyło się szczęśliwie, że Walerkowie [2] są razem. Spadł mi ciężar z serca. Przypuszczam, że Danusia [3] chodzi do szkoły, że Haneczka [4] urosła.

Przesyłki nie przysyłajcie żadnej. Wprawdzie z butami kiepsko, bez rękawiczek też niedobrze, ale o ile mi wiadomo, poczta nie przyjmuje paczek. Pieniędzy na razie nie potrzebuję, mam parę rubli poży[czonych], część własnych pieniędzy (300 zł) zgubiłem [5].

Jak z Twoim zdrowiem Liluś? Mamcia jest razem? Dobrze, że wszyscy z rodziny znaleźli się. Czy radio uratowane i działa? [Pisać] do mnie możecie bez ograniczeń.

Zasyłam wszystkim najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne Całuję wszystkich
Janek
20 XII 1939

Objaśnienia:
[1] Chodzi o rodzinę Heckerów. Franciszek Hecker był świadkiem na ślubie Jana Lasoty i Marii z Gilewiczów.
[2] Jadwiga i Walerian Gilewiczowie – brat Marii Lasoty i jego żona
[3] Córka Danuta Lasota (1927–2006)
[4] Córka Hanna Lasota (1938–1981)
[5] J. Lasota pieniądze mógł stracić w trakcie wzięcia go do niewoli, jeńcy bowiem byli ograbiani przez sowieckich żołnierzy z cennych przedmiotów lub pieniędzy.

[Adresat:]
L’vov – Lwów
Reja 5 m. 2
Lila Lasotowa

[Nadawca:]
CCCP g. Starobielsk, počtovyj âšik No 15
Jan s. Jana

29 XII 1939

Najdroższa!

Odpisuję na kartki otrzymane od Walerka [1] (2), Adasia (1) i Twoją (1) i serdecznie Wam dziękuję za pamięć o mnie. Co w takim życiu znaczy wiadomość od najbliższych – trudno opisać. Toteż, jeżeli możecie, piszcie jak najczęściej. Ja niestety mogę wysłać miesięcznie jedną kartkę wzgl[ędnie] list. I to niestety muszę się liczyć z tym, że p. cenzor może to lub owo skreślić, lub w ogóle kartkę zatrzymać.

Święta spędziłem w nastroju, o którym lepiej nie pisać. Gdyby nie wiadomość od Was, byłoby jeszcze gorzej. Zwłaszcza, że te wiadomości zbiegły się z innymi również pomyślnymi. Zima u nas dotąd była dość łagodna, od świąt czujemy […] mroziki niczego. Bywała i cięższa zima i znosiło się ją łatwiej, ale też i w innych warunkach. Najwięcej dokucza mi brak zelówek, no i rękawiczek. Można było kupić kalosze, tylko że nie miałem tyle pieniędzy, a zresztą były za małe na moje buty. Gdybym wiedział, że kalosze można tam dostać, niedrogo i że […] to bym prosił o ich przesłanie. Z konieczności próbuję cerować, łatać, piorę. Wszystko jednak idzie nieudolnie, tak jak zelowanie butów kolegom amatorom, którzy bawią się w szewców. Pocieszam się tylko tym, że wkrótce nie będzie co prać i cerować. Wiem, że w gazetach lwowskich pisano o nas, że nam się tu dobrze powodzi. Przypuszczam, że alboście słyszeli, albo czytali o tym. Rzeczywiście, dobrze się czuję, gdy na chwilę przestanę myśleć o wszystkim.

W przeddzień Wilii wspominaliśmy z Sordylem [2] święta w K[…] Jakżeż to inaczej było. Jest tu i Buszydło [3] i szereg kolegów czy to z Tarnopola, [4] czy Ino[wrocławia], [5] czy też ostatnio ze Lwowa [6]. Jest i Brzeziński [7], o którego zapytywał Adaś. Myślami jestem stale z Wami. Mimo wiadomości stale obawiam się o Wasz los. Przeto cieszę się, że Haneczka zdrowa, rośnie. Czy mię pozna? Mam wrażenie, że i Ty mię nie bardzo poznasz. Posiwiałem do reszty i zdziadziałem. Czytamy pilnie gazety i słuchamy radia, ale tylko miejscowych wiadomości.

Całuję mocno Janek.
Ucałowania dla Danusi, Haneczki, Mamy i […]

Objaśnienia:
[1] Walerian Gilewicz
[2] Karol Sordyl (1898–1940), kapitan piechoty
[3] Adam Buszydło (1898–1940), porucznik
[4] 54 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych w Tarnopolu
[5] 59 Pułk Piechoty w Inowrocławiu
[6] Korpus Kadetów nr 1 im. Józefa Piłsudskiego we Lwowie
[7] Stanisław Kazimierz Brzeziński (1914–1940)