„Hawiar ciężko uszkodzony został…” - USTALANIE PRZEBIEGU ZDARZENIA
„Sprzeczności zeznań tych dla braku świadków nie można było usunąć…”
Początkowo informacje dotyczące okoliczności wypadku spisywane były w formie narracyjnej – był to wymieniony już wcześniej protokół, którego wstęp zawierał podstawowe informacje dotyczące wypadku: jego rodzaj, datę i miejsce, nazwę kopalni oraz nazwisko poszkodowanego lub poszkodowanych. Dalszą, najistotniejszą część protokołu, stanowił szczegółowy opis przebiegu wypadku, sporządzony przez urzędnika górniczego po uprzednim przepytaniu osób odpowiedzialnych za nadzór nad pracami na danym odcinku kopalni, wezwaniu świadków, oraz – jeśli było to możliwe – przesłuchaniu poszkodowanych.
Niektórzy urzędnicy dołączali do sprawozdania szkice sytuacyjne, które ułatwiały odtworzenie okoliczności zdarzenia. Z czasem do rejestrowania wypadków w kopalniach zaczęto wprowadzać formularze, które w bardzo lakoniczny sposób prezentowały informacje o wypadkach.
Przedstawiciele Urzędu Górniczego miewali niekiedy problemy ze sporządzeniem dokładnego opisu wypadku i wskazaniem ewentualnego winnego. Przyczyną były m.in. sprzeczne zeznania świadków lub uczestników nieszczęśliwego zdarzenia, którzy, obawiając się kary, próbowali pomniejszyć swoją winę lub zrzucić odpowiedzialność za wypadek na inne osoby.
Z dokumentów przesłanych w 1890 roku z Drohobycza do Starostwa Górniczego wynika, iż w kopalni w Borysławiu doszło do ciężkiego uszkodzenia prawej ręki. Poszkodowany – Maciej Czizka otrzymał polecenie od dozorcy ruchu – Pawła Hacha, aby oddzielił sznurek od kapsli służących do elektrycznego zapalania nabojów dynamitowych. Niewłaściwe postępowanie ze sznurkiem zakończyło się wybuchem kapsli i zranieniem Czizki, który podczas urzędowego dochodzenia tłumaczył się, iż nie otrzymał od Hacha żadnych instrukcji dotyczących obchodzenia się z kapslami; Hach z kolei oświadczył, iż instrukcje takie wydawał wielokrotnie. Urzędnik spisujący protokół stwierdził: „sprzeczności zeznań tych dla braku świadków nie można było usunąć”.
Zdarzało się, iż niezwłoczne przeprowadzenie dochodzenia uniemożliwiała absencja uczestników zdarzenia – tak jak to miało miejsce w kopalni należącej do spółki Wilf-Diamentstein-Liebermann-Hruszowski. Przybyły na miejsce wypadku komisarz górniczy Adolf Weber, oprócz kierownika ruchu, „nie zastał nikogo, który by pożądanych wyjaśnień mógł dać”, w związku z czym dochodzenie w sprawie śmierci hawiarza Abrahama Leiba Rothmanna – odurzonego gazami – przeprowadzono dopiero kilka dni później, po wezwaniu świadków do Urzędu Górniczego. Zdarzało się również, iż osoby relacjonujące zdarzenie zmieniały wcześniej złożone zeznania, jak na przykład właściciel otworu świdrowego w Słobodzie Rungurskiej – Mojżesz Rosenkranz – po wypadku Stanisława Szotta. W piśmie wyjaśniającym, przesłanym do Urzędu Górniczego – jak raportował urzędnik – „podaje Mojżesz Rosenkranz całkiem inny stan rzeczy jak takowy na miejscu, podczas dochodzenia przeprowadzonego dnia 27 do 29 czerwca 1886, skonstatowano”. Natomiast ustalenie przyczyny śmierci mężczyzny znalezionego w szybie kopalni w Borysławiu, na głębokości 50 metrów, nie było możliwe z powodu daleko idącego rozkładu zwłok. Zauważono je przypadkiem, po otworzeniu i przewietrzeniu nieczynnego od kilka lat szybu. Tożsamości mężczyzny nie udało się ustalić.