„Hawiar ciężko uszkodzony został…” - WYROKI SĄDOWE I ZARZĄDZENIA POWYPADKOWE
„Każdy na karę 3 miesięcy ścisłego aresztu skazani zostali…”
„Z powodu wypadku śmiertelnego górnika zarządza się, co następuje…”
Przepisy górniczo-policyjne z 1886 roku instruowały, iż przekroczenie zasad dotyczących bezpieczeństwa pracy górników miało być karane według wytycznych ustawy karnej z 1857 roku (paragrafy 335-7 i 431, 432), jak również rozporządzenia ministerialnego z 30 września 1857 oraz paragrafu 120 rozporządzenia z dnia 2 lipca 1877 roku. Jeśli te nie miałyby zastosowania – karać należało zgodnie z paragrafem 47 ustawy krajowej z grudnia 1884 r., który stwierdzał, że nieprzestrzeganie przepisów i zarządzeń górniczo-policyjnych karane będzie grzywną od 5 do 100 zł, a w „razie powtórnym do 200 zł”. Karę grzywny przewidywała również ustawa z 21 czerwca 1884 roku, zmieniona ustawą „względem robotników w kopalniach węgla pod powierzchnią zatrudnionych” z 29 czerwca 1901 roku. W myśl paragrafu 6 tej pierwszej na zapłacenie 200 koron skazane zostało Gwarectwo Jaworznickie jako właściciel kopalni oraz kierownik tejże kopalni, Franciszek Rosendorf „z powodu przekroczenia długości dniówki”.
Natomiast w 1887 roku komisarz z Urzędu Górniczego w Stanisławowie, w sprawie dotyczącej ciężkiego uszkodzenia ciała Stanisława Szotta, o którym była mowa wcześniej, proponował ukarać Mojżesza Rosenkranza „za uchybienie przeciwko paragrafowi 70 przepisów policyjno-górniczych oraz paragrafom 42 i 50 naftowej ustawy krajowej oraz w myśl paragrafów 47 i 46 punkt 5 i 6 tejże ustawy”. Odnosiły się one m.in. do budowy wież wiertniczych, zatrudnianiu kierownika robót oraz zgłaszaniu nieszczęśliwych wypadków.
Wyrok dotyczący wspomnianego już śmiertelnego wypadku wozaka Jana Brzózki został wydany przez C.K. Sąd Krajowy Karny w Krakowie na podstawie paragrafów 335 i 337 ustawy karnej. Za brak należytego dozoru nad pracą w kopalni Jan Jedynak skazany został na cztery miesiące ścisłego aresztu, obostrzonego postem co czternaście dni. Postanowieniem C.K. Sądu Krajowego Wyższego w Krakowie kara podwyższona została do sześciu miesięcy.
Skierowanie sprawy dotyczącej uszkodzenia ciała lub śmiertelnego wypadku na drogę sądową nie zawsze oznaczało wyrok skazujący dla oskarżonych. Jak już wcześniej wspomniano – na wniosek Prokuratorii Państwa dochodzenie karne mogło być zaniechane lub po przeprowadzeniu rozprawy sądowej mógł zapaść wyrok uniewinniający. Tak było w przypadku śmierci przywołanego już Michała Wróblewskiego, który zginął uderzony w głowę spadającym odłamkiem węgla. Trzej oskarżeni – sztygar i dwóch „zarobników” – uwolnieni zostali od winy. Wdowę po zmarłym – Rozalię, która domagała się odszkodowania w kwocie 6060 zł reńskich, odesłano z „pretensjami (…) do zwykłej drogi prawa”.
Właściciele kopalń oraz kierownicy „ruchu” – jak wyjaśniono poprzednio – organizowali proces wydobycia złóż według obowiązujących ustaw, ministerialnych rozporządzeń i państwowych przepisów górniczych. Ponadto odrębne zarządzenia dla poszczególnych kopalń wydawał także Urząd Górniczy Okręgowy, niekiedy w porozumieniu z właściwym Starostwem Powiatowym lub na polecenie Starostwa Górniczego.
Bardzo często były one tworzone po stwierdzeniu nieprawidłowości podczas inspekcji w kopalniach, jak również w odpowiedzi na zaistniałe uszkodzenia ciała czy wypadki śmiertelne. Nowe rozporządzenia i wytyczne miały zapewnić bezpieczniejsze warunki pracy górników oraz zapobiec tragediom w przyszłości. Po wypadku w kopalni „Sobieski” w Borach w 1923 roku, gdzie dwaj górnicy zostali uderzeni gwałtownie otwierającymi się drzwiami niewłaściwie zabezpieczonej tamy oporowej, Starostwo Górnicze wezwało Urząd Górniczy do wydania zarządzenia, aby „tamy zamykające koniec pochylni od ruchu znajdujących się głównych chodników były ustawione w sposób wykluczający wszelkie niebezpieczeństwo dla robotników (…)”.
W styczniu 1911 roku natomiast, w kopalni „Jacek-Rudolf” Gwarectwa Jaworznickiego, sztygar Franciszek Racek „został zupełnie węglem zasypany”. Po przeprowadzeniu dochodzenia urzędnik górniczy wydał zarządzenie kierownikom kopalni dotyczące odpowiedniego zabezpieczenia wylotów chodnika. Rozporządzenie owo miało być wpisane do księgi objazdowej, w której wszyscy „dozorcy dolni” mieli poświadczyć przyjęcie tegoż „do wiadomości”.
Nie zawsze istniała potrzeba wydawania nowych wytycznych dotyczących bezpieczeństwa podczas pracy w kopalni; przy okazji wizyt kontrolnych lub przeprowadzania dochodzeń górniczo-policyjnych z wypadków Urząd Górniczy niejednokrotnie przypominał o obowiązujących już przepisach i zarządzeniach oraz wzywał do bezwzględnego ich przestrzegania.